Fatalna sytuacja sadowników, jest apel o pomoc. "Może znajdą się owoce na ciasto"

W związku ze szkodami spowodowanymi kwietniowymi przymrozkami sytuacja sadowników jest fatalna. W miejscowości Moniaki-Kolonia w gminie Urzędów doszło do spotkania sadowników z pow. kraśnickiego i opolskiego z wicewojewodą lubelskim Andrzejem Majem, podczas którego zaapelowano do rządu o pomoc.

Sadownicy z pow. kraśnickiego i opolskiego spotkali się w środę w miejscowości Moniaki-Kolonia w gm. Urzędów z wicewojewodą lubelskim Andrzejem Majem. Zaapelowali do rządu o pomoc w związku ze stratami, które poniosły ich gospodarstwa wskutek kwietniowych przymrozków.

Wielkie problemy sadowników. "Straty sięgają nawet 100 proc."

Wicewojewoda określił tę sytuację jako bardzo trudną. - Jak mówią rolnicy, straty sięgają w niektórych uprawach nawet 100 proc. Dodatkowo muszą utrzymać plantację przez ten rok, w którym nie będzie zbiorów lub będą na poziomie kilkunastu, maksymalnie 30 proc., a koszty będą cały czas ponoszone przez sadowników, plantatorów. Na pewno ta sytuacja wymaga wsparcia - podkreślił wicewojewoda podczas konferencji w miejscowości Moniaki-Kolonia w gm. Urzędów.

Reklama

Oprócz doraźnej pomocy sadownicy postulują wprowadzenie zmian dotyczących systemu ubezpieczeń od klęsk żywiołowych ze względu na to, że - jak wyjaśnił wicewojewoda - firmy ubezpieczeniowe, mimo dopłaty unikają ubezpieczeń sadów i plantacji wieloletnich.

- Ubezpieczają bardziej uprawy jednoroczne, szczególnie zboża, rzepak. W sadownictwie jest trudniej. Tę sprawę trzeba załatwić bardzo szybko, bo sezon ubezpieczeniowy rozpoczyna się już jesienią - dodał Maj. Zwrócił uwagę, że ta sytuacja z pewnością znajdzie swoje odzwierciedlenie w wyższej cenie owoców dla konsumentów.

Maj zapowiedział, że postara się w przyszłym tygodniu zorganizować spotkanie sadowników z przedstawicielami ministerstwa rolnictwa. Przekazał, że obecnie trwa szacowanie szkód, dopiero po jego zakończeniu znana będzie realna skala strat w województwie i w całej Polsce.

"Może na pojedynczych drzewach znajdą się jakieś owoce na ciasto"

Sadownik z gminy Łaziska w pow. opolskim Maciej Cebulak powiedział mediom, że w przypadku jego plantacji jabłek straty wynoszą - w zależności od odmiany - od 85 do 100 proc., zaś w przypadku śliwek nawet do 99 proc. - Może na pojedynczych drzewach znajdą się jakieś owoce na ciasto - przekazał sadownik. Dodał, że liczy na symboliczne zbiory, ale bez przychodu. - Trzeba będzie czekać na zbiory w 2025 r. - zaznaczył.

Lubelska Izba Rolnicza wydała stanowisko dotyczące konieczności wsparcia gospodarstw dotkniętych falą kwietniowych przymrozków, dochodzących nawet do minus 11 stopni Celsjusza. Według Izby uszkodziły one pąki, kwiaty i zawiązki owoców większości upraw sadowniczych drzew i krzewów owocowych. - I chociaż stopień uszkodzeń jest zróżnicowany w zależności od stanowiska, kondycji roślin oraz odmiany, to zniszczenia obejmują średnio od 30 do nawet 100 proc. całej plantacji - podała Izba.

Pod koniec kwietnia br. wiceminister rolnictwa Stefan Krajewski przekazał, że resort pracuje nad formą pomocy dla sadowników, którzy nie ubezpieczyli się od wiosennych przymrozków, a ich uprawy ucierpiały z powodu warunków pogodowych. Dodał również, że w uzgodnieniach międzyresortowych i konsultacjach społecznych jest już projekt nowelizacji ustawy o ubezpieczeniach upraw rolnych i zwierząt gospodarskich, przewidujący zwiększenie dopłat z budżetu i rozszerzenie listy objętych nimi roślin. 

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: sadownictwo | przymrozki | rolnictwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »