Upadłość za Odrą

Z dr. Arturem Bunkiem, mecenasem z kancelarii BLPA bunk-alliance Rechtsanwaltsgesellschaft mbH we Frankfurcie, specjalizującej się w procesach restrukturyzacyjnych i upadłościowych, rozmawia Stanisław Brzeg-Wieluński.

W Niemczech upadłość konsumencka jest reklamowana jako dowolna usługa, która należy się każdemu. Jak zatem, i gdzie, banki odwołują się od decyzji sędziego?

- Ponieważ poważną częścią upadłości konsumenckiej są tzw. postępowania zerowe, w których według planu podziału - po uwzględnieniu kosztów postępowania dla wierzycieli - kwota zaspokojenia jest równa lub bliska zeru, w praktyce na postanowienia sądowe o ogłoszenie upadłości konsumenckiej prawie nigdy nie wnosi się zażaleń. Zwykle, ze względu na skromny majątek dłużnika, wierzyciele w momencie zgłoszenia wniosku o wszczęcie postępowania upadłościowego kończą ściąganie należności i ograniczają się wyłącznie do prawidłowego zgłoszenia wierzytelności w ramach postępowania. Dotyczy to wszystkich - tak wierzycieli bankowych, jak i innych.

Reklama

Na czym, w skrócie, polegają podstawowe różnice w polskim i niemieckim systemie upadłości konsumenckiej?

- Jedną z różnic, które zauważyłem, studiując przepisy postanowień o upadłości konsumenckiej, jest poziom lub płaszczyzna ochrony wierzycieli przed konsumentami, którzy chcą uniknąć zapłaty długów powstałych z czynów umyślnych. O ile w naszym rozumieniu badanie, czy osoba wnosząca o wszczęcie postępowania upadłości konsumenckiej popełniła czyny karne i w ten sposób jakby straciła prawo do wszczęcia upadłości w Polsce odbywa się na poziomie wniosku, o tyle w Niemczech przy decyzji o wszczęcie postępowania upadłościowego nie są badane przesłanki tego, w jaki sposób zadłużył się konsument ubiegający się o wszczęcie postępowania.

- Ochrona wierzycieli przed działalnościami kryminalnymi odbywa się w ramach postępowania. O ile faktycznie postępowanie zawsze zostaje wszczęte, o tyle wierzyciele mają możliwość zgłoszenia w ramach postępowania swojej wierzytelności jako powstałej z czynu karnego.

Oznacza to, że jeżeli wierzyciel jest przekonany, że dłużnik naciągnął zobowiązanie, wiedząc o tym, że nie będzie w stanie zwrócić go, to może np. zgłosić tego rodzaju wierzytelność jako powstałą z popełnionego oszustwa. Dłużnikowi w takim wypadku przysługuje prawo sprzeciwu. Jeśli go nie wniesie, wierzytelność zostaje odpowiednio uwzględniona jako powstała w wyniku czynu karalnego - w takim przypadku dług w ogóle nie ulega umorzeniu.

- Dotyczy to także wszelkich zobowiązań wynikających z czynów karnych, jak i nałożonych grzywien, również zobowiązań powstałych z nieodpowiedniego wykonywania obowiązków działania jako członka organu spółki z o.o., tzn. kiedy członek zarządu nie odprowadził składek ZUS-owskich - czyli popełnił przestępstwo karne. Tego rodzaju zobowiązania też nie ulegają umorzeniu w ramach postępowania upadłości konsumenckiej. Dodatkowo, według przepisów prawa niemieckiego, plan spłat ma być realizowany przez kolejne sześć lat. Wyjątkiem jest sytuacja, kiedy to dłużnikowi udało się zwrócić ponad 30 proc. swoich zobowiązań w pierwszych trzech latach wszczęcia postępowania. W takich wypadkach, na jego wniosek, dalsze postępowanie zostaje umorzone.

Ile wniosków o upadłość składają rocznie niemieccy obywatele do sądów?

- Przeciętnie rocznie wszczyna się w Niemczech od 80 do 150 tys. postępowań. A ponieważ przez ostatnie lata liczba postępowań utrzymuje się na takim samym poziomie, można wywnioskować, że osiągnęliśmy swego rodzaju równoważność i nie należy się spodziewać istotnych zmian.

Czy na obowiązującą w Niemczech formę oddłużania jest przyzwolenie społeczne? Czy też stoją za nią populistyczni politycy?

- Ciężko stwierdzić, czy na tego rodzaju oddłużenie istnieje przyzwolenie społeczne. Przedstawiciele różnych warstw społeczeństwa różnie patrzą na oddłużenie przez ogłoszenie upadłości konsumenckiej. O ile pewne warstwy społeczeństwa - głównie ludzie młodzi, nieżonaci i niezamężni - ten sposób oddłużenia uważają za coś normalnego, o tyle w innych warstwach społeczeństwa ogłoszenie upadłości konsumenckiej jest traktowane jako hańba osobista.

Zasadniczo można stwierdzić, że w ostatnich latach znacząco wzrosło społeczne przyzwolenie i przyzwyczajenie się do wszczęcia postępowań konsumenckich. Sama możliwość oddłużenia jest rzadko wykorzystywana w ramach debaty politycznej, jeżeli ma już miejsce, to zwykle wykorzystują ją ugrupowania skrajnie lewicowe.

Jak banki bronią swoich interesów podczas postępowania sądowego?

- Tu powinniśmy brać pod uwagę jedną szczegółową cechę postępowania konsumenckiego. Większość zobowiązań wobec banków dotyczy kredytów na zakup mieszkań, a egzekucja spraw rzeczowych nieruchomości nie stanowi części postępowania upadłości konsumenckiej. Jeśli zatem chodzi o zobowiązania wynikające z zabezpieczeń hipotecznych na mieszkaniach (tak naprawdę trzeba mówić o długach gruntowych - Grundschulden - bo w Niemczech bardzo rzadko stosuje się zabezpieczenie hipoteczne), to postępowanie egzekucyjne następuje poza ramami upadłości konsumenckiej. Jeśli natomiast chodzi o zobowiązania bankowe niezabezpieczone rzeczowo, to banki bardzo rzadko - poza zwykłym zgłoszeniem wierzytelności w ramach postępowania - podejmują jakiekolwiek kroki w celu odzyskania pieniędzy.

Jakie niemieckie doświadczenia z postępowania restrukturyzacyjnego firm najłatwiej przenieść do polskich realiów?

- Sądzę, że bardzo istotne byłoby sporządzenie pewnego rodzaju katalogu dyrektyw czy też standardów postępowania. Myślę choćby o zasadzie równego traktowania wszelkich wierzycieli, zgodnie z ich zabezpieczeniami. Czyli o zasadzie, że w wypadku zgody na wszczęcie postępowania restrukturyzacyjnego każdy z wierzycieli bankowych działa razem z innymi i nie podejmuje prób wszczęcia postępowań egzekucyjnych na własną rękę, uniemożliwiając w ten sposób wszczęcie procesu restrukturyzacyjnego innym instytucjom.

- Po udzieleniu przez banki niemieckie zezwolenia na restrukturyzację oczekuje się, że sąd zarządzi sporządzenie odpowiedniego planu restrukturyzacyjnego - i to według wytycznych ustalonych przez radę audytorów niemieckich. Tego rodzaju narzędzie przydałoby się również na rynku polskim, ponieważ upewniłoby to wszystkich związanych z restrukturyzacją, że podchodzi się do niej w sposób profesjonalny i według międzynarodowych standardów.

- Kluczowym narzędziem do wykonywania restrukturyzacji w ramach postępowania upadłościowego w Niemczech jest poza tym tzw. przedfinansowanie wypłat z funduszu gwarantowanych świadczeń pracowniczych. Oznacza to, że w wypadku zgłoszenia wniosku o upadłość istnieją instytucje finansowe gotowe udzielić spółce kredytu na poczet wypłaty wynagrodzeń w ramach postępowania zabezpieczającego, umożliwiając tym samym kontynuację działalności. Ponieważ te pieniądze są zwracane z tytułu wypłaty funduszu gwarantowanych świadczeń pracowniczych w Niemczech (Insolvenzgeldkasse) tak samo jak w Polsce, udzielenie tego rodzaju pożyczek - o ile stoi za tym instytucja państwowa - nie stanowi faktycznie ryzyka związanego z działalnością kredytową. Tego rodzaju postępowanie sprawdziło się jako główne narzędzie umożliwiające kontynuację działalności firm w ramach postępowania zabezpieczającego i przyczyniło się do wielu restrukturyzacji. Uważam, że taki rodzaj rozwiązania możliwy byłoby również na rynku polskim, choć brak jeszcze graczy chętnych do wydawania odpowiednich pożyczek.

Proszę o szczerość - czy niemiecki system finansowy, z perspektywy wielu lat funkcjonowania programów naprawczych firm zagrożonych bankructwem, okazał się sukcesem?

- Zasadniczo można powiedzieć, że system sanacji na tyle się sprawdził, że stworzył ramowe warunki prawne ułatwiające przeprowadzenie restrukturyzacji w ramach wystarczająco bezpiecznego środowiska prawnego. Wzrosła liczba firm ubiegających się o przeprowadzenie procesu restrukturyzacyjnego, a system umożliwił przeżycie wielu przedsiębiorstwom, które w innym wypadku prawdopodobnie zostałyby zlikwidowane. W żadnym wypadku jednak nie można oczekiwać cudów od zmiany przesłanek prawnych. Zawsze powinno się mieć na myśli to, że głównym warunkiem przeprowadzenia skutecznej restrukturyzacji firmy jest przygotowanie opłacalnego modelu biznesu. Warunki prawne stworzone przez przepisy prawa upadłościowego mogą ułatwić lub utrudnić przeprowadzenie takiego procesu. Nie mogą one jednak przyczynić się do uratowania firmy, której zasadniczy model biznesowy skończył się lub okazał się nieadekwatny do czasów i przepisów.

- Należy jednak stwierdzić, że wprowadzone w Niemczech zmiany sprawdziły się i umożliwiły przeżycie wielu firmom, które wcześniej prawdopodobnie zostałyby zlikwidowane - czyli doszłoby do stracenia wielu stanowisk pracy. Proszę jednak pamiętać, że rozmawiamy o pozytywnym wpływie dotyczącym ok. 2 do 3 proc. ogólnych postępowań upadłościowych prowadzonych w ramach postępowań gospodarczych. W Polsce oczekuje się ułatwienia możliwości przeprowadzenia restrukturyzacji, w żadnym jednak wypadku nie należy liczyć na cuda.

Jakich błędów popełnionych w niemieckim systemie sanacji firm i upadłości konsumenckiej powinniśmy unikać?

- Jedną z głównych przyczyn niepowodzenia restrukturyzacji firm w ramach niemieckiego postępowania upadłościowego okazało się prawo pracy. Niestety, uczestnicy rynku z reguły zapominają o tym, że częstą przyczyną upadłości firmy jest niska wydajność jej pracowników. Związane jest to zwykle ze wzrostem zasobów personalnych. Korekta takiego rodzaju nierównowagi w przedsiębiorstwie, prowadzona w ramach postępowania restrukturyzacyjnego, nie tylko spotyka się często z oporem pracowników, ale rodzi również problemy prawne. Mowa tutaj o przepisie 613a niemieckiego kodeksu cywilnego (porównywalne z art.23 1 polskiego Kodeksu pracy). Często restrukturyzacja przedsiębiorstwa związana jest z nabyciem zakładu pracy przez nowego inwestora. A ten musi się liczyć z realnym ryzykiem obowiązku przejęcia części załogi, która faktycznie powinna pozostać w zakładzie, przeciwko któremu prowadzone jest postępowanie upadłościowe. Ryzyko niechcianego przejęcia załogi związane z tym przepisem może być na tyle odstraszające, że inwestor w całości rezygnuje z możliwości przejęcia firmy. Tak stało się np. w wypadku spółki Neckermann - inwestor, mimo koncepcji prowadzenia dalszej działalności, zrezygnował z przejęcia przedsiębiorstwa, ponieważ powstało ryzyko, że zostanie pozwany przez kilka tysięcy pracowników. Tych, którzy nie trafiliby do nowego inwestora, ale którzy prawdopodobnie złożyliby pozew do sądów pracy. Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku upadłości firmy Quelle - tu także postawa związków zawodowych uniemożliwiła kontynuację działalności firmy i doprowadziła do całkowitej jej likwidacji. Kolejnym przykładem jest firma Schlecker, gdzie również twarde nastawienie związków zawodowych przyczyniło się do likwidacji 30 tys. miejsc pracy. Rozumiem, oczywiście, sens przepisów prawa pracy mających zapewnić odpowiedni poziom bezpieczeństwa pracownikom, jednak w praktyce bardzo utrudniają one postępowania restrukturyzacyjne. Uważam, że polski ustawodawca powinien zwrócić na to szczególną uwagę, aby nie uniemożliwiać skutecznego przejęcia upadłościowych.

Pobierz: program PIT 2014

Miesięcznik Finansowy Bank
Dowiedz się więcej na temat: Niemcy | ODR | upadłość konsumencka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »