Kontrahent chce kupić akcje Sanwilu

Irlandzki Trimproof, kontrahent Sanwilu, jest bardzo zadowolony ze współpracy z polską spółką. Tak bardzo, że "poważnie rozważa" zakup nawet 25% jej akcji. Jeśli się na to zdecyduje, będzie musiał przejąć walory z rynku - wynika z naszych ustaleń. Kurs i obroty firmy eksplodowały.

Irlandzki Trimproof, kontrahent Sanwilu, jest bardzo zadowolony ze współpracy z polską spółką. Tak bardzo, że "poważnie rozważa" zakup nawet 25% jej akcji. Jeśli się na to zdecyduje, będzie musiał przejąć walory z rynku - wynika z naszych ustaleń. Kurs i obroty firmy eksplodowały.

Kurs Sanwilu rozpoczął wczorajszą sesję od ponad 15-proc. wzrostu. W miarę upływu czasu papiery zyskiwały na wartości. Wszystko tłumaczy pismo, które firma otrzymała, przetłumaczyła i rano opublikowała.

Irlandczycy listy piszą

"Nasza współpraca rozwija się z dużym sukcesem. Jak wspominaliśmy wcześniej, zatrzymaliśmy całą produkcję w Irlandii i zamówienia przenieśliśmy do Waszej firmy. Jakość i parametry materiałów produkowanych dla nas są doskonałe, a nasi klienci są bardzo zadowoleni z rezultatów" - taki list otrzymał zarząd Sanwilu. Autorem jest Denis Buckley, dyrektor zarządzający irlandzkiego Trimproofa.

Reklama

Na początku roku informowaliśmy, że Sanwil przymierza się do zawarcia kilku znaczących umów. Jedną z nich był podpisany w lutym trzyletni kontrakt z Irlandczykami. Dotyczył sprzedaży sztucznej skóry, którą wytwarza zakład w Przemyślu. Nazwa partnera ani nawet kraj jego pochodzenia nie zostały wówczas ujawnione. Wiadomo było tylko tyle, że wartość zlecenia to 4 mln euro (około 16 mln zł), a dostawy będą realizowane "w ilości i asortymentach według odrębnie składanych zamówień". Teraz Sanwil przyznał, że kontrahentem był Trimproof.

Ale nie pochwały pod adresem giełdowej spółki sprawiły, że list Irlandczyków stał się publiczny i wywołał euforyczną reakcję rynku.

Apetyt na papiery

"Bardzo ważną rzeczą dla nas jest zagwarantowanie, że współpraca pomiędzy Sanwilem a Trimproofem nadal będzie się bardzo dobrze układać. Z tego powodu chciałbym posunąć naszą współpracę o krok dalej" - napisał dyrektor Buckley. I przyznał, że zarząd jego przedsiębiorstwa bardzo poważnie rozważa zakup znacznego pakietu akcji Sanwilu. "Możliwe, że nawet aż około 25%" - uściślił.

Na tym konkrety się kończą. Kiedy, od kogo i w jaki sposób Irlandczycy chcieliby przejąć papiery, nie wiadomo. Jeśli zamierzają to zrobić szybko, muszą się liczyć z koniecznością ogłoszenia wezwania. Teoretycznie nie powinni mieć problemów ze znalezieniem chętnych do odsprzedaży walorów. W wolnym obrocie jest około 40% akcji przemyskiej firmy. Reszta należy do Adama Buchajskiego. Po splicie w stosunku 1 do 30 na niezłym poziomie utrzymuje się płynność walorów. W ostatnim miesiącu średni dzienny wolumen przekracza 4,1 mln sztuk - ponad 4% kapitału. Przy czym w handlu nie uczestniczy większościowy udziałowiec. Jego zaangażowanie nie zmienia się od dawna. Czy może się zmienić na korzyść Irlandczyków?

Zakupy tylko na rynku

- Nie prowadziłem z Irlandczykami żadnych negocjacji, ale pan Buckley zna moje stanowisko. Byłbym skłonny odsprzedać nieznaczny pakiet, ale instytucjom finansowym, a nie inwestorowi branżowemu - mówi PARKIETOWI A. Buchajski. - Irlandczycy mają więc świadomość, że jeśli chcą naprawdę zainwestować w akcje, to muszą to zrobić na rynku. Rozumieją i szanują moje stanowisko. Adam Buchajski zapewnia nas, że nawet po sprzedaży pakietu instytucjom finansowym chciałby zachować kontrolę nad giełdową spółką. - Docelowo zamierzam utrzymać zaangażowanie na poziomie "50% plus" - wyjaśnia.

Zastrzega też, że transakcja z instytucjami może mieć miejsce, kiedy spółka udowodni, że jej fundamenty są inne niż były i że restrukturyzacja daje efekty. - Myślę, że jesteśmy w trakcie przeprowadzania tego dowodu - mówi A. Buchajski. Po trzech kwartałach przychody przedsiębiorstwa wynoszą 27,3 mln zł, a strata netto prawie 0,7 mln zł. Ubiegły rok firma zakończyła przychodami w wysokości 40,8 mln zł i zyskiem 8,4 mln zł - w głównej mierze pochodzącym z rozwiązania rezerw.

Komunikaty podbijają kurs

Na koniec dnia kurs Sanwilu wyniósł 0,73 zł (+25,9%), przy rekordowym wolumenie - ponad 36 mln akcji (0,73% kapitału). Obroty sięgnęły... 50 mln zł - najwięcej na rynku. Wyższymi notowaniami przedsiębiorstwo mogło się pochwalić w lutym i marcu 1998 r. (12 lutego 1998 r. firma zadebiutowała na parkiecie).

Ostatnie wieloletnie maksimum to 0,68 zł. Zostało ustanowione 23 listopada, po kilkudniowej dynamicznej zwyżce, która wyniosła cenę papierów z 0,36-0,37 zł na szczyt. Wolumen sięgnął wówczas ponad 14 mln walorów. Wtedy jednak inwestorzy interesowali się wieloma małymi firmami giełdowymi, ostro windując ich notowania i generując imponujące obroty. Sanwil był w tej grupie. Czy gracze spodziewali się ruchów w akcjonariacie przemyskiego zakładu, a przynajmniej deklaracji na ten temat? Spółka przekazywała w ostatnich tygodniach pozytywne informacje, ale o bez porównania mniejszym niż list Irlandczyków ciężarze gatunkowym. Pod koniec listopada podała, że pomyślnie przetestowała system izotopowego sterowania gramaturą i grubością powlekania na głównej linii produkcyjnej. Efektem modernizacji będzie zmniejszenie ilości odpadów, spadek zużycia substancji wykorzystywanych do wytwarzania materiałów powlekanych i poprawa jakości. To była kolejna inwestycja współfinansowana ze środków UE. Z kolei na początku grudnia Sanwil poinformował o porozumieniu ze związkami i zastąpieniu zakładowego układu zbiorowego pracy nowymi regulacjami.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: firma | chciał | firmy | zakup
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »