Gorąca dyskusja o bonie energetycznym w Sejmie. "Zdajemy sobie sprawę, że oczekiwania były większe"

- Obecny rząd robi wszystko, aby zapobiec drenowaniu portfeli Polaków - mówił w Sejmie Rafał Kamarewicz z Polski 2050 podczas sejmowej debaty na temat wprowadzenia bonu energetycznego. Przeciwnego zdania był Waldemar Buda, który stwierdził, że to "ustawa o podwyżkach". - Dziś trzeba utrzymać zamrożenie cen energii na dotychczasowym poziomie - apelował poseł PiS.

Bon energetyczny był w środę przedmiotem dyskusji podczas posiedzenia Sejmu. Posłowie wysłuchali sprawozdania komisji ds. energii, klimatu i aktywów państwowych o rządowym projekcie ustawy o czasowym ograniczeniu cen za energię elektryczną, gaz ziemny i ciepło systemowe oraz o bonie energetycznym   

Komisja przyjęła łącznie 31 poprawek do projektu. 18 z nich zostało złożone przez posłów, reszta to poprawki złożone przez Biuro Legislacyjne Sejmu.  

Ben energetyczny w Sejmie. "Zdajemy sobie sprawę, że oczekiwania są większe"

Projekt ustawy wprowadzający m.in. bon energetyczny przedstawił poseł Polski 2050 Rafał Kamarewicz.

Reklama

- Ustawa ma za zadanie ulżyć Polakom w dobie niestabilnych cen energii. Obecny rząd robi wszystko, aby zapobiec drenowaniu portfeli Polaków. Zdajemy sobie sprawę, że oczekiwania są większe. Jednak stan finansów zastany po 8 latach rządów PiS oraz brak skutecznych działań rządu Mateusza Morawieckiego mający na celu dywersyfikację energii oraz rozwój OZE, znacznie ograniczają nasze pole do wsparcia odbiorców energii - mówił poseł sprawozdawca. 

Wśród zaniedbań rządu PiS wymienił kwestie związane z elektrownią w Ostrołęce, która "kosztowała 2 mld zł", a także marnowanie pieniędzy z ETS. - Nasza ustawa pozwala na wsparcie w sposób odpowiedzialny, taki, na jaki pozwala nam dziurawy budżet odziedziczony po PiS, który został zszyty przez ministra finansów - dodał poseł. 

Bon energetyczny. Waldemar Buda: To jest ustawa o podwyżkach

- Tytuł projektu ustawy o "ograniczeniu cen" jest niewłaściwy. Jest to ustawa o podwyżkach - kontrował Waldemar Buda z PiS. - W przeciwieństwie do ustawy, która jest projektem obywatelskim, pod którym zbierane są podpisy - po dwóch dniach jest ich ponad 10 tys. Chcemy bardzo szybko zgromadzić 100 tys. podpisów - dodawał. 

PiS uważa, że trzeba utrzymać zamrożenie cen energii na dotychczasowym poziomie z wyjątkiem dotyczącym przedsiębiorców i podmiotów wrażliwych, którym - według byłego ministra rozwoju - ceny można ograniczyć jeszcze bardziej poprzez cenę maksymalną. Według niego na taki ruch pozwala dziś sytuacja na rynku.

- To, co dziś proponuje minister Hennig-Kloska, to jest radykalna podwyżka. Nie dotyczy tylko jednego rachunku - ta ustawa dotyczy trzech z nich. W historii nie było takiej sytuacji, żeby równolegle trzy z dziesięciu rachunków stałych jednego dnia podnosiły się o kilkadziesiąt procent. Nawet w dobie najwyższych inflacji w Polsce - alarmował poseł PiS. Jak wyliczał z mównicy sejmowej, prąd zdrożeje o 29 proc., energia z gazu o 40-45 proc., a ciepło od kilkunastu do kilkudziesięciu procent, w zależności od źródła ogrzewania.  

- Jeżeli zsumujemy wszystkie rachunki, to mówimy o podwyżkach rzędu 400-500 zł dla gospodarstwa domowego - wyliczał Buda. Według posła, "Polskę stać na to, żeby utrzymać zamrożone ceny".

Według byłego ministra rozwoju podwyżki cen energii, to nie tylko problemy dla gospodarstwa domowych, ale również dla firm. - Dzisiaj firmy uciekają za granicę, do Chin, nawet do USA, bo nie opłaca się prowadzić biznesu w Polsce czy Europie - mówił w Sejmie. Jako przykład podał firmę ABB, która w ostatnich dniach ogłosiła plan zamknięcia fabryki silników niskich napięć w Aleksandrowie Łódzkim i przeniesienie produkcji do Chin. 

Poseł KO: PiS zafundował Polakom podwyżki cen energii o 350 proc.

Według posła KO Tomasza Nowaka "ustawa to zabezpieczenie cen energii na poziomie akceptowalnym społecznie". - To co zrobił PiS - podwyżki cen energii o 350 proc. w ciągu 8 lat, zaoranie energetyki polskiej, uciekanie od energii z wiatru, która jest tańsza, na rzecz energetyki węglowej - to wszystko powoduje, że to my musimy reagować - powiedział.

- Rząd Mateusza Morawieckiego przygotowując ustawę budżetową, ani myślał o jakichkolwiek zabezpieczeniach. Teraz poseł Buda mówi, że oni chcą obniżyć ceny energii. Rządziliście i czemu tej ustawy nie przygotowaliście, dlaczego w budżecie nie było zabezpieczenia na 2024 rok? - pytał poseł Nowak. 

Poseł KO przedstawił wyliczenia, według których na pomoc Polakom pójdzie ponad 8 mld zł, na co zareagował Zbigniew Kuźmiuk. - Koszty podwyżki na drugą połowę roku to 15 mld zł, rozumiem, że 11 mld zł zostanie pobrane z kieszeni obywateli i przedsiębiorców? Przecież to później znajdzie się w cenach wytworzonych produktów - mówił poseł PiS. 

- Ta ustawa ogranicza ceny energii i zarazem stosując osłony odblokowuje mechanizmy rynkowe. To jest niezbędne, aby zapobiec gospodarczej katastrofie Polski - tłumaczył Nowak. 

W przyszłych latach czekają nas kolejne bony energetyczne?

- Ustawa ma charakter doraźnej pomocy. Jest wyrazem wieloletnich zaniedbań - mówiła wprost Urszula Pasławska z klubu PSL. Bon energetyczny - według Piotra Stracha z PL2050 - to odpowiedź na "wywindowanie cen nie tylko przez wojnę i Covid-19, ale również przez "zaniedbania rządu". 

- Bon będzie obowiązywać do 2025 r., ale to nie będzie koniec. Prawdopodobnie w najbliższych latach będziemy spotykać się i tworzyć kolejne plany osłonowe - przyznał Strach. 

Razem: Bon energetyczny musi zostać poprawiony

Szczegóły bonu energetycznego krytykowała Paulina Matysiak z Razem. - To musi być parasol ochronny, nie listek figowy - krytykowała zapisy posłanka. Według niej projekt ustawy musi zostać poprawiony. - Nie może być mowy o różnicowaniu wysokości wsparcia w zależności od źródeł ciepła czy o kryteriach nie obejmujących Polaków zarabiających płace minimalną - mówiła Matysiak.

- Słyszeliśmy od rządu o kosztach, ale skoro tak, to dlaczego dosypuje się pieniądze bogatym przedsiębiorcom, jak przy wakacjach ZUS-owskich, a skąpi się pieniędzy tym, którzy mają ich najmniej - dodała. Posłanka zaapelowała do ministra finansów Andrzeja Domańskiego, aby "poszukał pieniędzy dla najuboższych". 

Posłanka wskazała na konieczność podniesienia progów do 2900 zł dla jednoosobowych gospodarstw domowych i do 1950 zł do wieloosobowych. Do tego: ujednolicenie bonu dla wszystkich ogrzewających domu bez względu na to, czy wykorzystują energię elektryczną czy gaz. - Musimy zbudować trwały system chroniący Polaków przed wysokimi cenami - dodała Matysiak. 

Według Konfederacji ustawa to zwykła prowizorka. - Od początku mówimy, że za transformację zapłaci społeczeństwo w podatkach i rachunkach. Zwalczacie problem, za który jesteście odpowiedzialni - powiedział Witold Tumanowicz. Podkreślił, że nie można godzić się na wszystkie propozycje UE. - W przeciwnym razie będziemy ciągle zajmować się tylko bonami - dodał poseł Konfederacji. 

Bon energetyczny. Wiceminister klimatu do PiS: Mówienie o podwyżkach jest hipokryzją

W trakcie debaty nad projektem ustawy dot. ograniczenia cen za energię pojawiły się pytania o działania systemowe i działanie jednorazowe w postaci bonu energetycznego

Bon energetyczny zakłada jednorazowe świadczenie pieniężne przeznaczone dla gospodarstw domowych o niższych dochodach. Przewidziane będą dwa progi dochodowe: do 2500 zł dla gospodarstw jednoosobowych oraz do 1700 zł na osobę dla gospodarstw wieloosobowych. Na 300 zł mogą liczyć gospodarstwa jednoosobowe, 400 zł dla gospodarstwa 2-3 osobowe, 500 zł dla gospodarstw 4-5 osobowych, a 600 zł dla gospodarstw z co najmniej 6 osobami. Wprowadzenie bonu ma sprawić, że podwyżki cen energii nie będą wyższe niż kilka-kilkanaście procent. 

- Szacujemy, że na ubóstwo energetyczne może być narażonych około 8 proc. Polaków. Bonem zostanie objętych około 3,5 mln obywateli - ponad 20 proc. gospodarstw domowych - wyliczał Miłosz Motyka, wiceminister klimatu i środowiska.

Wiceminister odniósł się również do propozycji zwiększenia progów. - W naszej ustawie progi są wyższe niż w poprawce składanej przez PiS. To przez drożyznę, do której doprowadziliście, progi muszą być wyższe. W poprawce złożonej przez PiS zamiast 2500 i 1700 zł, mamy do czynienia odpowiednio z 2100 i 1500 zł. Wychodzi na to, że nasza ustawa jest lepsza i gwarantuje szersze wsparcie - mówił Motyka. 

Wiceminister klimatu w krytycznych słowach odniósł się również do polityki poprzedników. - Wzrost cen energii elektrycznej to ponad 350 proc. w ostatnich latach. W 2022 r. zaserwowaliście podwyżki cen ciepła Polakom wynoszące 40 proc. Dzisiaj mówienie o podwyżkach z waszej strony jest hipokryzją - dodawał Motyka. 

W związku z tym, że w trakcie drugiego czytania skierowano poprawki, projekt został ponownie skierowany do komisji ds. energii.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: bon energetyczny | ceny energii
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »