Na co po pandemii wydamy pieniądze

Gdy wirus już sobie pójdzie i nie trzeba się będzie jego bać, od wydatków konsumentów będzie zależeć to, czy gospodarka odbije i jak szybko. Przez pandemiczny rok ludzie zgromadzili duże oszczędności. Najnowsze badania pokazują, że konsumpcja może wzrosnąć, ale bardzo nierównomiernie. Obicie może nie być wcale duże ani szybkie, ani nie będzie wszędzie takie samo.

Z ostatnich danych wiadomo, że koniunktura w przemyśle mocno poprawia się w krajach rozwiniętych, w USA i strefie euro i to pomimo trzeciej fali zakażeń i lockdownów. Oczywiście skala nowych zachorowań może unieruchomić nawet liczne zakłady pracy, spowodować zmniejszenie produkcji, ale przemysł generalnie nauczył się żyć z pandemią. Nawet jeśli nastąpi załamanie, to nie będzie tak silne, jak na wiosnę, choć po stronie podazy mogą wystąpić zakłócenia.

Wiadomo też, że światowy handel, po przerwaniu łańcuchów dostaw na wiosnę zeszłego roku, już w listopadzie 2020 odrobił straty. W grudniu wyszedł nawet lekko na plus w porównaniu z 2019 rokiem. Ciosem jest rzecz jasna zablokowanie Kanału Sueskiego, przez który płynie 13 proc. globalnych dostaw, ale na jakiś czas statki zmienią trasy, czas dostaw się wydłuży, będzie zapewne też trochę drożej. Dla handlu to nie będzie katastrofa porównywalna z pierwszą falą pandemii.  

Reklama

Miliardy w gotowości

Wszystko zależy od tego czy konsumenci wrócą do przedpandemicznych obyczajów i będą wydawać zaskórniaki. A zgromadzili ich dużo.

W Polsce do wydania niemal z dnia na dzień mają ponad 90 mld zł. W USA "nadwyżka" oszczędności na koniec zeszłego roku oszacowana została na 1,6 bln dolarów, a stopa oszczędności gospodarstw domowych aktualnie przekracza 20 proc. ich rozporządzalnych dochodów. To dwa razy więcej niż przed zarazą. W Europie też w kieszeniach jest niemało pieniędzy. 

Według niedawnych szacunków hiszpańskiego Caixa Bank, Hiszpanie odłożyli 20 mld euro, Francuzi - 45 mld euro, a Niemcy - 16 mld euro. Co z nimi zrobią, gdy nie będzie lockdownów, a ludzie zostaną "wyszczepieni"? 

Wiemy również, że gdy pierwsza fala zakażeń przygasła w lecie zeszłego roku, konsumenci rzucili się na zakupy realizując tzw. odroczony popyt. Ale wtedy z pandemią mieliśmy do czynienia dość krótko. Po roku jej trwania "pandemiczne" nawyki w naszych zachowaniach i preferencjach utrwaliły się znacznie głębiej.   

Jaana Remes, partner w ośrodku badawczym McKinsey Global Institute przeprowadziła badania popytu i zachowań konsumenckich w Chinach, Francji, Niemczech, Wielkiej Brytanii i USA. Podzieliła konsumentów w każdym z tych krajów na dziewięć segmentów - trzy pod względem zamożności i trzy ze względu na wiek. Zaprezentowała wyniki badań podczas niedawnej wiosennej konferencji naukowej Brookings Institutions. 

Co z nich wynika?

Doświadczenie pandemii różniło się znacznie w zależności od dochodu, wieku i lokalizacji geograficznej. Wpływ na to doświadczenie miały skutki zdrowotne i skutki ekonomiczne, które w dużej mierze zależały od działań rządów. To doświadczenie przesądzi o zachowaniach konsumentów, ale na strukturę spożycia po pandemii będą miały wpływ także wielkość dochodu rozporządzalnego i wiek. 

Kto i ile wyda?

Optymistyczne wnioski wynikające z badania są takie, że w przeciwieństwie do poprzednich recesji, jak na przykład globalny kryzys finansowy z lat 2007-2009, pandemia nie spowodowała wzrostu zadłużenia konsumentów. Nagły i głęboki spadek konsumpcji w Chinach, USA i Europie Zachodniej (od 11 do 26 proc.) wynikał głównie z cięć w wydatkach na usługi a zwłaszcza na podróże, rozrywkę, czy restauracje. Tu prawdopodobnie po pandemii nastąpi silne odbicie popytu. W Chinach, które pierwsze zostały "zamknięte", ale pierwsze też zwalczyły zarazę, nastąpił duży wzrost wydatków konsumenckich. W innych krajach odbicie wydatków konsumenckich będzie jednak zróżnicowane. 

"(...) ożywienie popytu konsumenckiego będzie prawdopodobnie nierównomierne, zwłaszcza w USA" - napisała w raporcie Jaana Remes. 

W USA silne odbicie wydatków konsumenckich - o ponad 2 proc. w porównaniu do czasów przed wybuchem zarazy - może nastąpić w zasadzie tylko wśród ludzi o wysokich dochodach. Ale ci, których dochody były niskie wcale nie będą się spieszyć z pozbywaniem się pieniędzy. Wielu z nich straciło pracę, a jeśli nawet pracują, to nie mają pewności czy ją utrzymają wobec postępującej automatyzacji w przedsiębiorstwach. Kiedy programy stymulacyjne wygasną, ich wydatki na konsumpcję mogą spaść sporo poniżej poziomów sprzed pandemii. 

W Europie ożywienie będzie prawdopodobnie wolniejsze, ale bardziej zrównoważone. Ludzie o niskich dochodach będą jednak także znacznie bardziej oszczędni niż bogatsi. 

Zmiana struktury konsumpcji

Oczywiście ważne jest też na co ludzie wydają. Co pod tym względem zmieniła pandemia? Spowodowała zwiększenie zakupów spożywczych online, gwałtowny spadek uczestnictwa w wydarzeniach kulturalnych i rozrywkowych. Zamknęła ludzi w domu, co spowodowało wzrost wydatków na domowe siłownie, urządzanie podwórek, ogrodów, zakupy sprzętu do komunikacji i gier. Wykluczyła niemal turystyczne podróże lotnicze, spowodowała przejście na naukę zdalną i zdalne korzystanie z usług służby zdrowia. 

Niektóre z tych trendów utrzymają się. Jaana Remes uważa, ze będą to zakupy w e-sklepach, telemedycyna, zagnieżdżanie się w domu. Jednak nauka zdalna jest znacznie mniej efektywna, więc dzieci wrócą do szkół. Ludzie znowu stopniowo zaczną podróżować samolotami, będą chodzić do kina i na koncerty. 

"O ile łącznie ożywienie popytu konsumpcyjnego może wyglądać jak powrót do normalności, nasza analiza prowadzi do wniosku, że w rzeczywistości kształt i struktura wydatków konsumenckich mogą być zupełnie inne, co może prowadzić do jeszcze większej polaryzacji konsumpcji" - napisała Jaana Remes. 

Nie czekaj do ostatniej chwili, pobierz za darmo program PIT 2020 lub rozlicz się online już teraz!

Analitycy zwracają uwagę na możliwość wystąpienia jeszcze jednego zjawiska. Pieniądze uciułane w czasie pandemii, choć będą tracić na wartości, wcale nie muszą zostać wydane pospiesznie. Wiele gospodarstw domowych odczuje satysfakcję z tego, że udało im się w końcu uciułać "poduszkę bezpieczeństwa" i łatwo nie wyrwą jej sobie spod głowy. 

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »